To czasem tak jest, że nie ma się tej drugiej połówki
(jeszcze). Ale dziewczyny, nawet jeśli je znalazłyście, to ten post dotyczy
także Was – czasem warto dać odpocząć i jemu i sobie.
O co w ogóle chodzi?
Zazwyczaj nie chce się gotować porządnego obiadu tylko dla
jednej osoby. Znacznie trudniej jest obliczyć ilość składników, tak, by
wstrzelić się w swoje potrzeby. Ale może czasem warto? Dobry posiłek,
przygotowany nie na szybko, ale przemyślanie; zapach, który rozchodzi się z
garnka/patelni/piekarnika oszałamia zmysły. Do tego ładnie podany, z lampką
wina i filmem/książką. Można też zapalić świeczkę :)
Zazwyczaj problem „nie chcenia” dotyczy Dziewczyn, które są
same. Łatwiej jest po prostu przyjść do domu, zalać chińskie kluski wrzątkiem i
zjeść na odczepnego. Ale ani to zdrowe, ani smaczne, ani nie nastraja
pozytywnie.
Taka romantyczna kolacja z samą sobą jest także potencjalnie niebezpieczna. Samotnie zjedzony posiłek może uświadomić nam właśnie ową samotność
i brak osoby, z którą można by się nim podzielić. W tym wypadku wyjściem
z sytuacji jest nastawienie – właśnie dlatego zwracam się też do szczęśliwie
zakochanych. Raz na miesiąc/tydzień, jak wolicie, zorganizujcie sobie wieczór
tylko dla siebie. Kupcie składniki, ugotujcie obiad, napijcie się wina. I
zróbcie to, co Was najbardziej relaksuje.
Tutaj kilka moich pomysłów:
Kąpiel przy relaksującej muzyce
Książka + wino (najlepsze połączenie! :))
Muzyka klasyczna, wino w kieliszku, Ty leżysz na dywanie i
sobie po prostu myślisz
O co więc tak naprawdę chodzi z tą "randką"? O to, by spędzić
milo czas z samą sobą. By poznać i zrozumieć siebie lepiej. Mówi się, że twoim
największym wrogiem jesteś Ty sam. To prawda. Dlatego lepiej tego wroga poznać,
niż się od niego izolować…
Dzielcie się swoimi doświadczeniami i
pomysłami na relaks!